Serwis internetowy www.startup.pfr.pl stosuje pliki cookies. Aby dowiedzieć się więcej, zapoznaj się z Polityką Prywatności.

Deep Tech Summit – zaufanie i wspólny język między biznesem i nauką

15 i 16 listopada odbyła się pierwsza edycja konferencji Deep Tech Summit – poświęconej polskim start-upom tworzonym na styku biznesu i badań naukowych. Co się na niej działo? Przeczytaj naszą relację.

Deep Tech Summit to wydarzenie mające w jednym miejscu łączyć wszystkich uczestników deep techowego ekosystemu – naukowców, twórców start-upów i inwestorów. Strony technologicznej, biznesowej i naukowej – to bardzo ambitne założenie. Czy w pierwszej edycji konferencji udało się je zrealizować? Częściowo na pewno. 

VC powinny znać perspektywę deep techu

Odbywająca się w warszawskim Cambridge Innovation Center konferencja to dwa dni – z czego pierwszy w połowie przeznaczony był na wydarzenia zamknięte i spotkania 1 na 1 między start-upami i inwestorami. Czy to dobry pomysł? Z punktu widzenia uczestników spotkań – zapewne tak, jednak informacja dotycząca tej kwestii mogłaby być bardziej wyeksponowana – część uczestników pojawiło się o 9 rano i „odbiło się od drzwi”. Ale to w zasadzie jedyna problematyczna kwestia organizacyjna – same zamknięte wydarzenia dawały bardzo dużą dawkę informacji dotyczących tematów, takich jak rozwój zagraniczny czy strategia sprzedaży.

Drugą częścią dnia była „Akademia Inwestora Deep Tech”. Koncentrowała się na VC i inwestorach, a także zdobywaniu funduszy przez start-upy. W czasie panelu „Inwestycje w Deep Tech oczami funduszy” paneliści, wśród których byli January Ciszewski i przedstawiciele Vigo Ventures, Aper Ventures, Experior VC i Altamira, stwierdzili wspólnie, że inwestycje w deep tech wymagają przede wszystkim cierpliwości – bo naukowe teorie, czy technologie, które są monetyzowane dziś, mogły pojawić się 20, czy nawet 50 lat temu. Każdy fundusz ma z kolei określony czas życia. Przy inwestycji w deep techowe rozwiązania fundusz może się zwrotu nie doczekać – i niekoniecznie jest to kwestia wysokości inwestycji, jako że deep tech wymaga także dojrzałości rynku i znalezienia odpowiedniego klienta. - Bywa tak, że pracujemy z grupą naukowców, którzy rozwiązują problem o którym nikt jeszcze nie wie, że powinien być rozwiązany - mówił Marek Kotelnicki z Vigo Ventures.

Według panelistów do inwestycji w deep tech, poza świadomością ryzyka i cierpliwością, ważne dla inwestora jest też podpieranie się ekspertami – w końcu rozwiązania, w które inwestują są skomplikowane nawet dla specjalistów. - Co mam powiedzieć koinwestorowi, którego chcę przekonać do inwestycji w kwantowe komputery? Jak wytłumaczyć tę technologię, kiedy się na niej nie znam, nie mam doktoratu w tej dziedzinie? Trzeba korzystać z wiedzy ekspertów, koinwestorów i naukowców - mówił Marek Kotelnicki. Jak dodawał inwestycje w deep tech mają dać zespołowi swobodę po to, żeby jego technologia mogła ujrzeć światło dzienne. 

Według inwestorów ważne jest też, żeby naukowcy i fundusze uczyły się od siebie nawzajem. Marek Kotelnicki oczekuje od deep techowego start-upu czegoś, co nazwał „świadomą niekompetencją” – zespołu, który jest świadomy, czego potrzebuje do rozwoju i jakiego wsparcia od VC będzie wymagał.

- Pozyskiwanie pieniędzy na „szalone wynalazki” jest łatwiejsze niż kiedykolwiek - mówił Marek Wasiukiewicz z funduszu Altamira. - Na inwestycji w przełomowe technologie traci się często pieniądze. Warto to jednak robić. Z punktu widzenia inwestora dostaje się masę benefitów, które nie są finansowe - dodawał.

Kolejnym ciekawym panelem tego dnia był „Deep Tech z perspektywy giełdy” – w którym brali udział przedstawiciele dwóch start-upów po giełdowych debiutach – XTPL i Bionmed, GPW i domu maklerskiego Prosper. W wypadku obu technologicznych firm wejście na giełdę było po prostu etapem i kolejną metodą finansowania, jednak z punktu widzenia polskiego rynku ważna jest jego specyfika. - Na giełdzie powinny pojawiać się spółki już dojrzałe, ale na polskim rynku mało jest środków dla Deep Tech. Dlatego czasem tego typu spółki nie mają wyjścia i wchodzą na giełdę przedwcześnie - mówiła Marta Winiarska, CEO Bionmed. Jednak dodawała, że dla części z nich wejście na parkiet to moment „zastanowienia” i optymalizacji biznesowej strony projektu.

Dla każdej spółki są plusy i minusy wejścia giełdowego. Według Andrzeja Korytkowskiego z domu maklerskiego Prosper plusami są przede wszystkim wizerunek dojrzałej firmy, łatwiejszy dostępdo mediów, spotkania z inwestorami w trakcie emisji, przejrzystość i transparentność - ze względu na konieczność przygotowywania raportów inwestorskich. Z drugiej strony regularne raportowanie sprawia, że łatwiej jest o kapitał z innych źródeł. 

- Czasem ta przejrzystość to wada. Jednak każdy może w raporty wejść i ocenić spółkę. Wchodząc na giełdę trzeba się poddać pewnym regułom gry - stwierdzał Dariusz Mejszutowicz z GPW. Dodał jednak, że praca poświęcona na raportach pozytywnie odbija się w oczach inwestorów, zwłaszcza zagranicznych.

Paneliści poruszyli także problemy związane z tym, że giełdowi inwestorzy mogą nie rozumieć sposobu działania deep techów czy na przykład badań laboratoryjnych. CEO Bionmed przywołała sytuację, w której akcje jej firmy spadły po tym, jak ogłosiła opóźnienie w zakończeniu etapu badań laboratoryjnych – o dwa tygodnie, co jest zupełnie normalną sprawą w medycynie, jednak dość boleśnie odbiło się na akcjach firmy. Ważne z perspektywy spółek giełdowych jest to, żeby ciągle edukować inwestorów i robić to uczciwie, bez potrzeby poklasku inwestorów giełdowych, a także nakierowania na krótkotrwałe zyski - Spółki wychodzą na dużą scenę z dużą publicznością, i na pewno wykonają na tej scenie kilka ruchów, które nie są optymalne. Takie działania trzeba tłumaczyć i radzić sobie z nimi - mówił dr Filip Granek z XTPL.

A naukowcy rozumieć biznes…

Drugi dzień, poza warsztatami masterclass i kontynuacją spotkań z inwestorami poświęcony był już bardziej start-upom i naukowcom, a nieco mniej inwestorom, co nie znaczy, że byli nieobecni. Ciekawym panelem był rozpoczynający dzień „Deep Tech – da się!” w którym wzięli udział tworzący start-upy naukowcy, a także Krzysztof Gulda, prezes UWRC, spółki celowej Uniwersytetu Warszawskiego budującej spółki spin-off. Według panelistów najtrudniejsze w otwieraniu firmy z perspektywy naukowca jest zmiana języka i mindsetu na taki, który pozwala porozumieć się w otoczeniu biznesowym, czy to z klientami, czy inwestorami i uwzględnienie potrzeb biznesowych. To też dobranie funduszu, który „wie, w co inwestuje” i nie naciska na monetyzację badań po kilku miesiącach. Trudnością jest też to, że firmy tworzone przez naukowców często skupiają się zbyt mocno na produkcie, a niekoniecznie na problemie, który produkt rozwiązuje. - Naukowcy żyją w hermetycznym budynku i grają w grę której zasady znają. Nie znają przedsiębiorczości, nie wiedzą jak prowadzić spółkę z o.o. - mówiła Magdalena Jander, CEO Uvera. Mówiła też, że w życiu naukowca ciągle się eksperymentuje, a w biznesie musi dojść do momentu, kiedy trzeba przestać udoskonalać produkt, a w końcu wypuścić go na rynek.

Jak dodał Krzysztof Gulda z UWRC dla naukowca problemem jest sam format pitcha, czy to przed publicznością, czy przed VC. - Pitchowanie jest bardzo trudynm formatem dla naukowca. Na sesji naukowej da się wszystko bardzo precyzyjnie sprawdzić, opowiedzieć i wyjaśnić. Pitch to inne kryteria, a przede wszystkim działanie w sytuacji dużej niepewności - mówił.

Ciekawe perspektywy przyniosły też panele z udziałem francuskiej deep techowej organizacji Hello Tomorrow, BNP Paribas i przedstawiciela EIC – European Innovation Council. Według zagranicznych gości, w naszym regionie odbywa się deep techowa rewolucja, której Europa Zachodnia nie jest do końca świadoma, a często ten brak wiedzy wynika z braku odwagi firm z Polski, czy nawet szerzej – Europy Środkowo-Wschodniej przed startowaniem w globalnych lub ogólnoeuropejskich akceleratorach, czy ubieganiu się o europejskie środki. Podobne głosy słychać było także w czasie panelu z reprezentantami berlińskiego ekosystemu.

- Nie można zbudować francuskiej czy polskiej Doliny Krzemowej, ze względu na różnice kulturowe. Jednak bez zwiększenia liczby inwestycji międzynarodowych, chęci podejmowania ryzyka na zagranicznych rynkach, start-upy będą ciągle drugim wyborem po amerykańskich korporacjach czy firmach konsultingowych - mówił Arnaud de la Tour z Hello Tomorrow. 

Konferencja o zrozumieniu i zaufaniu

Najczęściej pojawiającymi się na wszystkich panelach słowami były jednak „język” i „zaufanie”. Przede wszystkim tworzenie deep techu wymaga współpracy między wszystkimi członkami ekosystemu – od naukowców, poprzez ich biznesowych i technicznych partnerów, po inwestorów. A tej współpracy nie da się zbudować bez wyjaśniania sobie zawiłości tych, dość różnych, światów i podstawowego zaufania do siebie nawzajem. 

To pierwsza edycja Deep Tech Summit, ale jej twórcy planują już kolejne – to branżowa impreza z dużym potencjałem i liczymy na jej rozwój!

Inne aktualności

Być kobietą w świecie innowacji... - rozmowa z Mirellą Kłosińską (cykl artykułów)

Być kobietą w świecie innowacji... - rozmowa z Pamelą Krzypkowską (cykl artykułów)