Serwis internetowy www.startup.pfr.pl stosuje pliki cookies. Aby dowiedzieć się więcej, zapoznaj się z Polityką Prywatności.

„Najważniejsza jest wytrwałość” – rozmowa z Marcinem Młyńskim, CEO CODE:ME

Ostatnie lata przyniosły ogromny rozwój branży IT, ale też i kursów kodowania, które obiecują, że każdy z nas może zostać programistą. Czy jest tak naprawdę? Jak rozpocząć pracę w tym zawodzie i jak sztuczna inteligencja będzie wspierać IT w kolejnych latach? M.in. na te pytania odpowiedział Marcin Młyński – twórca i CEO szkoły dla programistów CODE:ME i absolwent Szkoły Pionierów PFR.

Z wykształcenia jesteś ekonomistą, zajmowałeś się również organizowaniem eventów i rozwojem społeczności start-upowej w Inkubatorze STARTER w Gdańsku – skąd pomysł na stworzenie CODE: ME?

Podczas pracy w inkubatorze, miałem dużą styczność z technologiami, bo Starter przyciągał głównie startupy z branży IT. Z jednej strony tymi firmami trzeba było się zaopiekować, wyłuskać też te najlepiej rokujące biznesy, ale z drugiej strony zapewnić im jakąś konkretną wartość dodaną. Aby to zrobić, organizowaliśmy między innymi liczne wydarzenia biznesowe i technologiczne.

Z racji tego, że nowymi technologiami interesowałem się już od dziecka, z łatwością przychodziło mi zajmowanie się taką tematyką, ale i sprawiało jednocześnie dużo radości. Z resztą nawet rozważałem studiowanie na kierunku związanym z programowaniem, ale wtedy uznałem, że ekonomia może być bardziej perspektywiczna. Tym bardziej, że od zawsze podobało mi się działanie na własny rachunek, a historie znanych start-upów zza wielkiej wody były mi bardzo bliskie. Z dzisiejszej perspektywy postawienie na inną branżę niż IT może nieco dziwić, ale co ciekawe i obecnie mimo tak ogromnego zapotrzebowania na programistów, mury uczelni dalej opuszcza zbyt mało osób o technicznym wykształceniu.

Wracając jednak jeszcze na chwilę do inkubatora, to tam właśnie, opiekując się start-upami z branży IT, nasiąknąłem technologiami i poznałem to środowisko od wewnątrz. Wtedy też zaczęły spływać do mnie sygnały, że firmy poszukują coraz intensywniej programistów, a ich brak na rynku był coraz bardziej widoczny. Z drugiej strony śmielej też zaczynało się mówić o możliwościach przebranżowienia dla osób, które nie ukończyły kierunków technicznych. Jeszcze chwilę wcześniej było to nie do pomyślenia.

Rozumiem, że to moment, w którym kursy dla programistów dopiero nieśmiało rozpoczęły wchodzenie na polski rynek?

Tak. Do tego stopnia, że postanowiłem zrobić własną analizę rynku i samemu sprawdzić, jak wygląda to w praktyce. W jednej z takich firm IT zapytałem doświadczonych właścicieli, czy uważają, że można nauczyć się programowania w 3 miesiące i potem szukać zatrudnienia w branży IT. Wtedy odpowiedzieli mi śmiechem i stwierdzeniem, że to niemożliwe. Kiedy jednak odłożyliśmy na bok nasze przyjęte a priori założenie, że się nie da i skupiliśmy się na poszukiwaniu rozwiązań, stwierdziliśmy, że przy spełnieniu konkretnych warunków, jest to nie tylko możliwe, ale i bardzo realne. Przy dobrej organizacji, bardzo przemyślanej strukturze i dzięki doświadczonym trenerom możemy to zadanie zrealizować.

Wtedy też ustaliliśmy, że warunkiem są mentorzy, którzy są team leaderami, sami zatrudniają programistów i na co dzień tworzą rozwiązania IT, bo tylko wtedy są w stanie rozpoznawać aktualne trendy i wiedzieć kogo rzeczywiście rynek potrzebuje. Precyzyjnie ułożone programy pozwalały (i do dziś pozwalają) poznać wąski, ale za to bardzo konkretny i niezbędny młodym programistom zakres wiedzy. Wspomniani właściciele firmy IT są natomiast obecnie moimi wspólnikami w CODE:ME i razem tworzymy rozwiązania szkoleniowe.

Wersję beta CODE:ME stworzyliśmy w 2014 r. i niedługo potem zorganizowaliśmy pierwszy 3-miesiczny kurs programowania „Java od podstaw”, której sam bardzo chciałem się nauczyć. To był przełomowy moment nie tylko dla mnie, ale także dla CODE:ME, bo w momencie otwarcia zapisów, zainteresowanie szkoleniem było tak duże, że padły serwery Evenei, na której prowadziliśmy zapisy.

Niczym przy sprzedaży biletów na dobry koncert rockowy…

Dokładnie! Rezultat ten był dla nas tym bardziej zaskakujący, bo nie robiliśmy niemal żadnej promocji, a mimo to liczba chętnych przerosła nasze najśmielsze oczekiwania.

fot. materiały promocyjne CODE:ME

Co ważne, uczestnicy tamtego pierwszego szkolenia wyszli z niego co prawda zmęczeni, ale bardzo zadowoleni. Postanowiliśmy iść za ciosem i organizować kolejne tego typu wydarzenia. Serwery już na szczęście nie padały, ale zainteresowanie było dalej tak duże, że przez wiele kolejnych edycji czas, w którym zapisy na kursy były otwarte, mierzony był w sekundach.

Przez te 6-7 lat wiele się zmieniło i obecnie do wyboru jest naprawdę sporo szkół programowania. A czym wyróżniają się Wasze kursy?

Myślę, że jak zwykle jest to wiele czynników, które wspólnie pozwalają zbudować pozytywny obraz CODE:ME i wyróżnić się na rynku. Ale gdybym miał określić je jednym słowem, to powiedziałbym „ludzie”.

Niewątpliwie od samego początku stawialiśmy na doświadczonych trenerów, bo wierzyliśmy, że jakość obroni się sama. I czy to grupa zaawansowana czy podstawowa, to każdy z uczestników uczy się od najlepszych. Chcemy, by naszym kursantom przekazywały wiedzę osoby, które dużo już osiągnęły w branży, dla których dzielenie się wiedzą jest pasją, ale które przede wszystkim mają doświadczenie w rekrutacji programistów i samodzielnym tworzeniu aplikacji.

Mówiąc o ludziach myślę także o zespole CODE:ME, który nie tylko jest zawsze do dyspozycji uczestników i chętnie pomaga w problemach, ale który kieruje się także konkretną misją. Wolimy zrobić mniej, ale za to dobrze, bo poprzez silną integrację z uczestnikami, widzimy w nich po prostu drugiego człowieka, który często zmaga się z ważnymi decyzjami życiowymi jak np. przebranżowienie. To odważne decyzje i opowiadając o tym jak wygląda branża, musimy być fair nie tylko względem uczestników, ale także względem siebie. W sprzedaży garnków zapewne poleglibyśmy na pierwszej prostej :). Myślę, że to nastawienie w konsekwencji sprawiło, że CODE:ME jest fundacją i nie jest organizacją nastawioną na zysk.

No i właśnie po trzecie – ludzie, dla których to wszystko robimy, czyli nasi kursanci. Czy to osoby fizyczne, czy grupy szkoleniowe wysyłane przez firmy. Wierzymy, że szkolenie nie kończy się wraz z wręczeniem certyfikatów. To dużo dłuższa droga niż się często wydaje. Stąd też mocno stawiamy na rozwój społeczności. W naszym przypadku przejawia się ona głównie w postaci Hackerspace Trójmiasto, będącej największą technologiczną społecznością w północnej Polsce. To miejsce, gdzie zarówno nasi uczestnicy kursów, jak i osoby zainteresowane samodzielną nauką, tworzeniem projektów, wspólnym dzieleniem się wiedzą i motywowaniem do pracy, znajdują przestrzeń do dalszego rozwoju i realizacji własnych pasji.

fot. materiały promocyjne CODE:ME

To właśnie dla obecnych i przyszłych kursantów organizujemy też setki wydarzeń i hackathonów, jak np. NASA Space Apps Challenge, zainspirowany przez Amerykańską Agencję Kosmiczną, Global Game Jam, a więc największe wydarzenie skupiające twórców gier, czy Tydzień Programisty – święto programistów i testerów, podczas których przeprowadzamy dziesiątki warsztatów i spotkań poświęconych branży IT. Cieszymy się też, że nasze działania dostrzegają firmy i chętnie korzystają z naszych szkoleń. Wskazując tylko te najciekawsze i te które możemy, to naszymi klientami stały się takie marki jak: Prudential, Ericsson, Bank BPH, Polska Press, NFZ, Uniwersytet Gdański czy Komenda Główna Policji. Na ten moment możemy się pochwalić liczbą ponad 2500 absolwentów, którzy pracują między innymi dla takich firm jak: Intel, Amazon, WP czy Nordea. Ale chyba warto też wspomnieć, że ponad 30% naszych kursantów przychodzi do nas z rekomendacji. To wiele dla nas znaczy.

Całość sprawia, że biorąc „pod skrzydła” osoby, które chciałyby wejść do branży IT lub podnieść kompetencje, wspieramy na każdym etapie rozwoju – od przysłowiowego juniora do seniora. A po kilku latach działania CODE:ME, kolokwialnie mówiąc, pękamy z dumy obserwując jak ci, którzy stawiali z nami pierwsze kroki, teraz sami występują podczas wydarzeń i przekazują wiedzę dalej. Stają się tym samym powoli mentorami dla tych, którzy dopiero startują.

A jak przetrwaliście pandemię?

Co do pandemii… Stawianie na jakość i ciągłe ulepszanie kursów opłaciło się, szczególnie właśnie w czasach COVID-19, które oczywiście także nas dotknęły i zmusiły do radykalnego przejścia z trybu offline do zajęć wirtualnych. Szczęście w nieszczęściu, że już wcześniej podejmowaliśmy się organizacji zajęć zdalnych, z uwagi na dużą liczbę kursantów, którzy dojeżdżali na nasze zajęcia z odległych zakątków Polski. Pozwoliło to nam płynniej wejść do „nowego świata”. Niemniej, wszyscy pamiętamy, jak jeszcze rok, półtora roku temu, funkcjonowały narzędzia do pracy zdalnej – były dalekie od ideału. Obecnie wygląda to zdecydowanie lepiej i pozwala efektywniej prowadzić zajęcia.

Najtrudniejsze w tym wszystkim były oczywiście początki pandemii i pierwsze miesiące 2020 roku. Duża grupa klientów sygnalizowała nam, że chce uczestniczyć w kursie tylko stacjonarnie; że są gotowi poczekać do zakończenia pandemii. Myślę, że wynikało to głównie z obaw przed nowym. Wiele osób praktycznie nie miało wcześniej żadnego doświadczenia z łączeniem się i pracą na odległość. Znaczna cześć z nas dopiero uczyła się prowadzenia pierwszych rozmów na wideokonferencjach – czy to w firmach czy z rodziną. Niemniej udało nam się zachęcić te osoby do spróbowania zajęć online, a efekt zaskoczył także nas, organizatorów, bo otrzymaliśmy mnóstwo pozytywnego feedbacku, że taka formuła pozwala nawet na jeszcze lepszą efektywność.

Teraz możemy też szczęśliwie powiedzieć, że mimo iż pandemia nas mocno doświadczyła, to przyśpieszyła nasze działania i pozwoliła zacząć realizować szkolenia już nie tylko w głównych miastach Polski, ale dotrzeć do każdego jej kawałka, a nawet zagranicę, bo to także całkiem spora grupa kursantów w tym momencie.

Wraz z boomem na kursy programowania, który pojawił się kilka lat temu, coraz częściej szkoły zaczęły reklamować się hasłem „i Ty możesz zostać programistą”. Czy to prawda, że każdy może nauczyć się kodowania i pracować w tym zawodzie? Czy są jakieś umiejętności, które szczególnie do tego predysponują?

Od dawna mam problem z wieloma reklamami, które pojawiają się w branży, które często mijają się z prawdą. I choć ten boom na programowanie nas cieszy, bo jednym z celów naszej działalności było propagowanie nauki kodowania, to wiele haseł marketingowych uderza także w nas, jako członków tej branży, tworząc fałszywy obraz rynku, z którym potem sami musimy się mierzyć. Mam tu na myśli zbyt wygórowane obietnice, np. „zostań programistą w tydzień i zacznij zarabiać 5 tys. zł na rękę”. Mimo, że sami możemy pochwalić się przypadkami, gdzie osoby znajdywały pracę w IT już po jednym dniu szkolenia, to powiedzmy uczciwie –na to musiało złożyć się wiele czynników i w żadnym wypadku takie sukcesy, ani nie upoważniają nas do tworzenia reklam mówiących, że po jednym dniu zostaniesz programistą, ani tym bardziej że jest to norma. Takie szkolenia wymagają po prostu czasu i zaangażowania.

fot. materiały promocyjne CODE:ME

Jeśli chodzi o predyspozycje do kodowania, to z kolei zdecydowanie trzeba odkłamać ten mit, że humaniści nie mogą zostać programistami – mogą, mamy wiele takich przykładów wśród naszych kursantów. Są wśród nich filolodzy, dziennikarze, osoby, które kończyły filozofię czy socjologię. Ważny jest analityczny umysł i logiczne myślenie, ale to w pewnym stopniu można wypracować. Istotniejsze są cechy charakteru, a najważniejszą z nich – w mojej ocenie – jest wytrwałość. Jak przy każdej dużej zmianie pojawiają się chwile zwątpienia i padają pytania „czy na pewno sobie poradzę?”. To właśnie te momenty, w których musimy wykazać się siłą i iść naprzód.

Ważne jest także, by znaleźć odpowiednie dla siebie źródło nauki, bo nie muszą to być koniecznie szkolenia takie jak nasze. Równie dobrze mogą to być książki czy tutoriale. Istotne, żeby zdawać sobie sprawę z ich wad i zalet. Samodzielna nauka jest zwykle związana z osobami, które mają mniejsze tendencje do poddawania się, które potrafią się same motywować, wyznaczać cele i uczyć na własnych błędach. Taka forma niemal zawsze jest jednak związana z dłuższym czasem nauki oraz znaczną podatnością na nabywanie złych nawyków. Tutaj trzeba też mieć świadomość, iż cała niezbędna wiedza jest dostępna w intrenecie, ale jak znaleźć tę właściwą i jak jej użyć, to już inna bajka. Trener, wykorzystując swe doświadczenie, podaje tę wiedzę na przysłowiowej tacy. Przyśpiesza on tym samym cały proces nauki.

Mentorzy szybko wskazują błędy i obszary do poprawy, ale też nakreślają właściwe kierunki rozwoju. Nieoczywistą korzyścią wspierania się mentorami jest także ich wiedza, jakie cechy osobowości są ważne, by stawiać kolejne kroki jako programista. Pomagają je wyćwiczyć i wyłapać te, które mogą stanowić problem, jak np. brak kreatywności czy nieprzyjmowanie krytyki. Z drugiej strony pomagają spojrzeć dalej, pokazując obszary związane z komunikacją w zespole, wykorzystaniem właściwych narzędzi i dobrych praktyk. Nierzadko są także pierwszym łącznikiem do świata IT i pierwszego pracodawcy. Suma tych elementów pozwala uczestnikom na efektywną i szybką naukę. Wiele jednak w tym zawodzie – już od samego początku – zależy od nas i od naszej pracy własnej.

To zapytam wprost – jak szybko można nauczyć się programowania?

Niestety nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie, bo każdy jest inny. Są kursanci, którzy dopiero zaczynają zaznajamiać się z komputerem i są kompletnymi laikami, jeśli chodzi o branżę IT – wiadomo, że takie osoby muszą nadrobić trochę więcej, niż osoby, które interesują się tą tematyką już od kilku lat

Faktem jest jednak – to trzeba podkreślić - że żaden kurs i żadna szkoła nie może zagwarantować ci, że się czegoś nauczysz, nie mówiąc już o znalezieniu pracy. Zupełnie tak, jak fakt, że zapisanie się na kurs japońskiego sam w sobie nie zadecyduje o tym, że będziesz świetnie mówić po japońsku. Wszystko zależy od Twojej determinacji. Miejsca takie jak CODE:ME mogą Ci w tym pomóc i przyśpieszyć cały proces, uczynić go łatwiejszym i w konsekwencji zwiększyć szanse na sukces, ale tylko i aż tyle. Można powiedzieć – cała moc jest w Tobie.

fot. materiały promocyjne CODE:ME

Statystyki pokazują, że te osoby, którym zależy na znalezieniu pracy w IT i które podchodzą sumiennie do tematu nauki, relatywnie szybko znajdują zatrudnienie w branży. Mimo to przestrzegam jednak przed nastawieniem, że potrwa to tydzień czy miesiąc. Zazwyczaj zajmuje to kilka miesięcy bardzo intensywnej pracy własnej i stworzenia swojego portfolio gotowych aplikacji. Tutaj znów z pomocą przychodzą trenerzy, dobre praktyki czy społeczność, ale nic się nie stanie bez naszego zaangażowania. Nie chcę absolutnie nikogo zniechęcać do tego fachu, ale pokazać realną twarz tego biznesu. Bo te przysłowiowe 15.000zł na miesiąc nie bierze się też z niczego. To realne stawki, ale za konkretną wiedzę i umiejętność posługiwania się nią.

Przebranżowienie się od zera do programisty nawet w rok, to i tak bardzo optymistyczna perspektywa, biorąc przecież pod uwagę, ile trwa zdobywanie wykształcenia podczas studiów. A o czym jeszcze należy pamiętać poszukując pracy w tym zawodzie?

To prawda. Studia trwają kilka lat i nie każdy może sobie na to pozwolić. Szczególnie, gdy ma się już dom i rodzinę. Szkolenia jakie prowadzimy pozwalają ten okres kilkukrotnie skrócić i wprowadzić zmiany do naszego życia stopniowo. I tutaj odpowiadając na Twoje pytanie chciałbym przestrzec przed podejściem, z którym niestety się spotkałem - brania kredytu na kurs i jednocześnie rzucania dotychczasowej pracy, z przeświadczeniem, że za chwilę dostanę etat jako programista i tam wszystkiego się nauczę. To kolejny piękny mit. Inwestycja w siebie zawsze się zwraca, ale trzeba też brać pod uwagę, że nie wszystko zależy od nas. Tak jak pandemia – nikt nie miał wpływu na to, że się wydarzy i na to, że firmy zostaną zamknięte.

Jeśli ktoś myli o przebranżowieniu się, to trzeba to robić w sposób spokojny, przemyślany. Szczególnie jeśli nie jesteś pewien, czy programowanie jest w ogóle dla Ciebie. Poszukaj wtedy jakichś mniejszych wydarzeń, zapoznaj się z tą tematyką i sprawdź się, czy Ci się spodoba. W końcu też nie chodzi o to by zarabiać dużo, ale w pracy, której się nie lubi. Warto też porozmawiać z osobami, które już przeszły tę ścieżkę i wtedy małymi krokami iść do przodu, zaczynając od nauki pierwszego języka programowania, a potem stopniowo ucząc się kolejnych. Często może nastąpić to już podczas pracy w zawodzie. Nie rzucaj też obecnej pracy w porywie emocji. Bo nauka kosztuje i tutaj nie mówię tylko o koszcie szkoleń, ale też koszcie czasu i pozostawania bez pracy. Jeśli rezygnujesz z etatu, to nie zarabiasz, a dodatkowo musisz jeszcze opłacić szkolenie. To częsty błąd, który jest przyczyną wielu nieszczęść. Ważne jest zatem, aby to ryzyko dobrze rozważyć i spróbować np. połączenia obecnej pracy z rozwojem podczas szkoleń weekendowych czy wieczorowych.

Koniec szkolenia to jednak jeszcze też nie koniec wyzwań. Pracodawcy zazwyczaj poszukują osób bardziej doświadczonych, dlatego proces rekrutacji czasem może się przedłużać i ma na to wpływ także sytuacja na rynku. Wspomniałem już o pandemii, gdzie cała gospodarka nagle stawała. Niemniej, jeśli się przyjrzeć uważniej analizom rynku, to jednak IT wygląda dalej bardzo dobrze. Mimo zwolnienia tempa rozwoju jako jedyna branża wykazywała wzrost w roku 2020. Co to może oznaczać dla nas? Że IT jest z pewnością dobrą perspektywą i na ten moment sektorem odpornym na najtrudniejsze doświadczenia z jakimi zmaga się ostatnio świat. Dodatkowo zachodzące zmiany pozwoliły obecnie na większe korzystanie z pracy zdalnej, co na pewno otwiera perspektywy przed osobami choćby z mniejszych miejscowości.

W jaki sposób możemy pomóc sobie jeszcze w poszukiwaniu wymarzonej pracy w IT? Kolejną z podpowiedzi jest społeczność, nawiązywanie kontaktów i uczestniczenie w wydarzeniach branżowych. W IT niemal zawsze ktoś zna kogoś kto poszukuje akurat człowieka do pracy. Ważne jest także portfolio składające się ze stworzonych dotychczas projektów (warto przyjrzeć się takiemu pojęciu jak projekty open soure’owe mogącymi zapewnić pierwsze komercyjne doświadczenia) oraz coś, co wielu początkującym programistom umyka – dopracowane CV.

Posiadane umiejętności to oczywiście najistotniejsza kwestia, ale faktem jest, że CV to nasza wizytówka. Jeśli chcesz zostać zauważony i traktowany jako poważny kandydat, musisz w nim wskazać kluczowe umiejętności, także te, które wydają się być oczywiste, jak znajomość języka angielskiego. Ważne też, żeby CV było estetyczne – trudno uwierzyć, że ktoś jest pasjonatem świata IT i chciałby tworzyć piękne interfejsy webowe, jeśli jego CV to kilka zdań nieestetycznie napisanych w WORDzie. Równie istotna jest też poprawność językowa, szczególnie kiedy aplikujemy na stanowisko testera aplikacji.

fot. materiały promocyjne CODE:ME

Mówiłeś dużo o potrzebie nauki własnej na drodze do bycia programistą. Chciałabym, żebyś powiedział kilka słów o tym, co Ciebie skłoniło do pogłębiania wiedzy w I edycji Szkoły Pionierów PFR, skoro prowadziłeś już wtedy CODE:ME kilka ładnych lat?

Nie ukrywam, że jednym z powodów mojego zainteresowania programem był fakt, że to właśnie Polski Fundusz Rozwoju jest jego organizatorem, bo kolokwialnie rzecz ujmując – wiedziałem, że to nie jest jakiś „fake”. Kolejnym elementem byli mentorzy, których kojarzyłem czy znałem już wcześniej – jak np. Alexander Nawrocki – twórca języka Java czy Aleksandra Przegalińska – ekspertka od AI, oraz to, że część programu – „misja międzynarodowa”, odbywała się w Cambridge. Od kiedy tylko pamiętam, zawsze chciałem, by część mojej edukacji była związana z tym właśnie wyjątkowym miastem.

Ponadto, pomimo mojego dużego doświadczenia, jeśli chodzi o organizowanie spotkań biznesowych, czułem, że jest wiele kompetencji w zakresie prowadzenia firmy, które wymagają u mnie rozwinięcia. Ważna była dla mnie także możliwość spotkania z uczestnikami programu posiadającymi z jednej strony umiejętności właśnie biznesowe, z drugiej strony doświadczenie bardziej techniczne. Ale też z mojej perspektywy fakt, że biorąc udział w Szkole Pionierów PFR prowadziłem już od kilku lat firmę miał ten plus, że mogłem do mentorów zarówno w Polsce, jak i w Cambridge, zwrócić się z konkretnymi pytaniami i trudnościami. Otwartość tych ludzi zrobiła na mnie ogromne wrażenie, bo za tego typu wsparcie normalnie płaci się ogromne pieniądze. Notatki zrobione podczas programu wykorzystuję do dziś.

Na koniec chciałabym poznać Twoje zdanie w temacie wpływu sztucznej inteligencji na branżę IT. Czy będzie ona wsparciem dla programistów, czy może bardziej zagrożeniem dla tego zawodu?

Od razu przychodzą mi do głowy słowa wspomnianej już prof. Aleksandry Przegalińskiej, która podczas Szkoły Pionierów PFR powiedziała, że ludzka kreatywność to jest coś, czego maszyny nie zastąpią. A programowanie jest nieodłącznie związane z kreatywnym myśleniem. AI może zrealizować, często perfekcyjnie, pewne postawione przez nas zadania czy próbować przewidzieć nasze zachowania, natomiast sama nie wpadnie na pomysł ułatwiający nam życie, ani nie domyśli się czego możemy potrzebować.

Myślę, że w najbliższych latach sztuczna inteligencja wspomoże powstawanie algorytmów, które będą w dużym stopniu ułatwiać tworzenie oprogramowania, ale programistów nie zastąpi. Zresztą już są narzędzia, które podpowiadają, co programista może mieć na myśli, jeśli chodzi o tworzenie kodu i uzupełniają pisane frazy. Kolejnym krokiem będzie pewnie rozwijanie możliwości wysokopoziomowego pisania kodu i tworzenia aplikacji na zasadzie drag and drop, bez znajomości kodu. Częściowo to się już dzieje, ale w najbliższych latach ilość takich rozwiązań będzie zapewne lawinowo rosła.

Inne aktualności

Być kobietą w świecie innowacji... - rozmowa z Mirellą Kłosińską (cykl artykułów)

Być kobietą w świecie innowacji... - rozmowa z Pamelą Krzypkowską (cykl artykułów)