Healthtech – jakie wyzwania stoją przed sektorem?
Branża technologii związanych ze zdrowiem przyciąga pieniądze i innowatorów. Jednak stoi przed nią także wiele przeszkód. Jakie są najważniejsze?
Healthtech jest w ostatnich latach najpopularniejszą wśród inwestorów branżą – w 2021 roku, według informacji z raportu PFR Ventures i Inovo „Transakcje na polskim rynku VC 2021”, ponad 14% inwestycji funduszy stanowiły te w start-upy związane ze zdrowiem. W 2020 roku było to aż 18%. Oczywiście te wyniki związane są z trwającą ciągle, a ówcześnie będącą w apogeum -pandemią. Zapotrzebowanie na innowacje w zdrowiu jest na tyle duże, że technologiczne spółki zajmujące się tym sektorem, są łakomym kąskiem dla inwestorów. Jednak nawet tego typu start-upy mogą napotykać problemy i wyzwania.
Technologia kontra biurokracja
Healthtechowe rozwiązania rosną jak grzyby po deszczu, ale w przypadku polskiej ochrony zdrowia to wciąż kropla w morzu potrzeb. – Być może dzieje się tak także ze względu na to, że regulacje nie zawsze nadążają z rozwojem branży, zwłaszcza w publicznym sektorze. Trzeba przy tym przyznać, że wdrożenie zapisów prawnych dotyczących telemedycyny, choć wymuszone przez pandemię, było niezwykle sprawne. Jednak proces ten nie zawsze wygląda tak idealnie.
Oczywiście ważną kwestią jest to, że dane osobowe dotyczące naszego zdrowia podlegają szczególnej prawnej ochronie, a rozwiązania tworzone przez start-upy, zwłaszcza te związane z AI i big data, potrzebują często bardzo dużej ilości danych, żeby działać. W związku z rozwojem technologii medycznych pojawiają się też pytania, które muszą zostać prawnie rozwiązane – np. kto odpowie za błędną diagnozę postawioną dzięki AI?
Technologia bez lekarzy?
Jak w czasie konferencji MedMeetsTECH w maju tego roku wspomniał Marcin Węgrzyniak, ekspert ds. ochrony zdrowia i były dyrektor Centrum e-Zdrowia, tylko 40% polskich medtechów zatrudnia lekarzy. To może sprawiać problemy różnego rodzaju – zwłaszcza w wypadku firm, które chcą sprzedawać swoje produkty lub usługi w modelu B2B.
Przede wszystkim start-upy, które tworzą głównie osoby z doświadczeniem technicznym czy nawet naukowym, ale nie mające w swoim składzie lekarza, mogą źle oceniać potrzeby grupy docelowej lub tworzyć rozwiązania, które wymagają np. znacznego poziomu umiejętności technologicznych, które w grupie docelowej nie są bardzo wysokie.
Trudne wdrożenia
"Pójście na żywioł w medycynie kończy się negacją i konfliktem"
- stwierdzał w czasie wspomnianej konferencji Marcin Węgrzyniak, podając za przykład wdrożenie e-zwolnień.
Do oporu może dojść, kiedy wdrożenie technologii medycznych odbierane jest jako pochodzące „z góry” – i wymuszone np. przez administrację szpitala lub mogące np. odebrać lekarzom pracę (często dzięki medialnym narracjom, które mówią o „lepszych od lekarza” technologiach). Rozwiązania, które wymagają dużej mocy obliczeniowej, czy choćby długiej analizy danych też mogą być odbierane przez użytkowników – medyków jako nieprzydatne, czy dokładające im pracy. Inaczej może wyglądać oczywiście sytuacja, gdzie klientem jest pacjent albo osoba zdrowa, ale w wypadku rozwiązań B2C pojawia się inny problem.
Bezpieczeństwo i zaufanie
Poruszyliśmy już temat danych medycznych – w kontekście regulacji prawnych. Jednak start-upy healthtechowe muszą być też bardzo otwarte, jeśli chodzi o komunikację dotyczącą tego, w jaki sposób przetwarzają i zabezpieczają dane i kto będzie miał do nich dostęp. Pacjenci mogą mieć obawy dotyczące tego, czy informacje o jego chorobie nie trafią w niepowołane ręce – i tego typu problem musi być zdecydowanie uwzględniony w czasie komunikacji, i nie być potraktowany po macoszemu, standardową formułką w formularzu.
Tak samo przepływ danych, czy przechowywanie ich w chmurze mogą powodować obawy u pacjenta. Budowanie zaufania do technologii medycznych jest wyzwaniem, które na pewno stoi przed healthtechem, bo stoi przed nim cała branża zdrowia.