Aktualności Data publikacji: 17 listopada 2022

Deep Tech Summit – zaufanie i wspólny język między biznesem i nauką

15 i 16 listopada odbyła się pierwsza edycja konferencji Deep Tech Summit – poświęconej polskim start-upom tworzonym na styku biznesu i badań naukowych. Co się na niej działo? Przeczytaj naszą relację.

Deep Tech Summit to wydarzenie mające w jednym miejscu łączyć wszystkich uczestników deep techowego ekosystemu – naukowców, twórców start-upów i inwestorów. Strony technologicznej, biznesowej i naukowej – to bardzo ambitne założenie. Czy w pierwszej edycji konferencji udało się je zrealizować? Częściowo na pewno. 

VC powinny znać perspektywę deep techu

Odbywająca się w warszawskim Cambridge Innovation Center konferencja to dwa dni – z czego pierwszy w połowie przeznaczony był na wydarzenia zamknięte i spotkania 1 na 1 między start-upami i inwestorami. Czy to dobry pomysł? Z punktu widzenia uczestników spotkań – zapewne tak, jednak informacja dotycząca tej kwestii mogłaby być bardziej wyeksponowana – część uczestników pojawiło się o 9 rano i „odbiło się od drzwi”. Ale to w zasadzie jedyna problematyczna kwestia organizacyjna – same zamknięte wydarzenia dawały bardzo dużą dawkę informacji dotyczących tematów, takich jak rozwój zagraniczny czy strategia sprzedaży.

Drugą częścią dnia była „Akademia Inwestora Deep Tech”. Koncentrowała się na VC i inwestorach, a także zdobywaniu funduszy przez start-upy. W czasie panelu „Inwestycje w Deep Tech oczami funduszy” paneliści, wśród których byli January Ciszewski i przedstawiciele Vigo Ventures, Aper Ventures, Experior VC i Altamira, stwierdzili wspólnie, że inwestycje w deep tech wymagają przede wszystkim cierpliwości – bo naukowe teorie, czy technologie, które są monetyzowane dziś, mogły pojawić się 20, czy nawet 50 lat temu. Każdy fundusz ma z kolei określony czas życia. Przy inwestycji w deep techowe rozwiązania fundusz może się zwrotu nie doczekać – i niekoniecznie jest to kwestia wysokości inwestycji, jako że deep tech wymaga także dojrzałości rynku i znalezienia odpowiedniego klienta. 

"Bywa tak, że pracujemy z grupą naukowców, którzy rozwiązują problem o którym nikt jeszcze nie wie, że powinien być rozwiązany"

- mówił Marek Kotelnicki z Vigo Ventures.

Według panelistów do inwestycji w deep tech, poza świadomością ryzyka i cierpliwością, ważne dla inwestora jest też podpieranie się ekspertami – w końcu rozwiązania, w które inwestują są skomplikowane nawet dla specjalistów. 

"Co mam powiedzieć koinwestorowi, którego chcę przekonać do inwestycji w kwantowe komputery? Jak wytłumaczyć tę technologię, kiedy się na niej nie znam, nie mam doktoratu w tej dziedzinie? Trzeba korzystać z wiedzy ekspertów, koinwestorów i naukowców"

- mówił Marek Kotelnicki. Jak dodawał inwestycje w deep tech mają dać zespołowi swobodę po to, żeby jego technologia mogła ujrzeć światło dzienne. 

Według inwestorów ważne jest też, żeby naukowcy i fundusze uczyły się od siebie nawzajem. Marek Kotelnicki oczekuje od deep techowego start-upu czegoś, co nazwał „świadomą niekompetencją” – zespołu, który jest świadomy, czego potrzebuje do rozwoju i jakiego wsparcia od VC będzie wymagał.

"Pozyskiwanie pieniędzy na „szalone wynalazki” jest łatwiejsze niż kiedykolwiek - mówił Marek Wasiukiewicz z funduszu Altamira. - Na inwestycji w przełomowe technologie traci się często pieniądze. Warto to jednak robić. Z punktu widzenia inwestora dostaje się masę benefitów, które nie są finansowe"

- dodawał.

Kolejnym ciekawym panelem tego dnia był „Deep Tech z perspektywy giełdy” – w którym brali udział przedstawiciele dwóch start-upów po giełdowych debiutach – XTPL i Bionmed, GPW i domu maklerskiego Prosper. W wypadku obu technologicznych firm wejście na giełdę było po prostu etapem i kolejną metodą finansowania, jednak z punktu widzenia polskiego rynku ważna jest jego specyfika. 

"Na giełdzie powinny pojawiać się spółki już dojrzałe, ale na polskim rynku mało jest środków dla Deep Tech. Dlatego czasem tego typu spółki nie mają wyjścia i wchodzą na giełdę przedwcześnie"

- mówiła Marta Winiarska, CEO Bionmed. Jednak dodawała, że dla części z nich wejście na parkiet to moment „zastanowienia” i optymalizacji biznesowej strony projektu.

Dla każdej spółki są plusy i minusy wejścia giełdowego. Według Andrzeja Korytkowskiego z domu maklerskiego Prosper plusami są przede wszystkim wizerunek dojrzałej firmy, łatwiejszy dostępdo mediów, spotkania z inwestorami w trakcie emisji, przejrzystość i transparentność - ze względu na konieczność przygotowywania raportów inwestorskich. Z drugiej strony regularne raportowanie sprawia, że łatwiej jest o kapitał z innych źródeł. 

"Czasem ta przejrzystość to wada. Jednak każdy może w raporty wejść i ocenić spółkę. Wchodząc na giełdę trzeba się poddać pewnym regułom gry" 

- stwierdzał Dariusz Mejszutowicz z GPW. Dodał jednak, że praca poświęcona na raportach pozytywnie odbija się w oczach inwestorów, zwłaszcza zagranicznych.

Paneliści poruszyli także problemy związane z tym, że giełdowi inwestorzy mogą nie rozumieć sposobu działania deep techów czy na przykład badań laboratoryjnych. CEO Bionmed przywołała sytuację, w której akcje jej firmy spadły po tym, jak ogłosiła opóźnienie w zakończeniu etapu badań laboratoryjnych – o dwa tygodnie, co jest zupełnie normalną sprawą w medycynie, jednak dość boleśnie odbiło się na akcjach firmy. Ważne z perspektywy spółek giełdowych jest to, żeby ciągle edukować inwestorów i robić to uczciwie, bez potrzeby poklasku inwestorów giełdowych, a także nakierowania na krótkotrwałe zyski 

"Spółki wychodzą na dużą scenę z dużą publicznością, i na pewno wykonają na tej scenie kilka ruchów, które nie są optymalne. Takie działania trzeba tłumaczyć i radzić sobie z nimi"

- mówił dr Filip Granek z XTPL.

A naukowcy rozumieć biznes…

Drugi dzień, poza warsztatami masterclass i kontynuacją spotkań z inwestorami poświęcony był już bardziej start-upom i naukowcom, a nieco mniej inwestorom, co nie znaczy, że byli nieobecni. Ciekawym panelem był rozpoczynający dzień „Deep Tech – da się!” w którym wzięli udział tworzący start-upy naukowcy, a także Krzysztof Gulda, prezes UWRC, spółki celowej Uniwersytetu Warszawskiego budującej spółki spin-off. Według panelistów najtrudniejsze w otwieraniu firmy z perspektywy naukowca jest zmiana języka i mindsetu na taki, który pozwala porozumieć się w otoczeniu biznesowym, czy to z klientami, czy inwestorami i uwzględnienie potrzeb biznesowych. To też dobranie funduszu, który „wie, w co inwestuje” i nie naciska na monetyzację badań po kilku miesiącach. Trudnością jest też to, że firmy tworzone przez naukowców często skupiają się zbyt mocno na produkcie, a niekoniecznie na problemie, który produkt rozwiązuje. 

"Naukowcy żyją w hermetycznym budynku i grają w grę której zasady znają. Nie znają przedsiębiorczości, nie wiedzą jak prowadzić spółkę z o.o."

- mówiła Magdalena Jander, CEO Uvera. 

Mówiła też, że w życiu naukowca ciągle się eksperymentuje, a w biznesie musi dojść do momentu, kiedy trzeba przestać udoskonalać produkt, a w końcu wypuścić go na rynek.

Jak dodał Krzysztof Gulda z UWRC dla naukowca problemem jest sam format pitcha, czy to przed publicznością, czy przed VC. 

"Pitchowanie jest bardzo trudynm formatem dla naukowca. Na sesji naukowej da się wszystko bardzo precyzyjnie sprawdzić, opowiedzieć i wyjaśnić. Pitch to inne kryteria, a przede wszystkim działanie w sytuacji dużej niepewności"

- mówił.

Ciekawe perspektywy przyniosły też panele z udziałem francuskiej deep techowej organizacji Hello Tomorrow, BNP Paribas i przedstawiciela EIC – European Innovation Council. Według zagranicznych gości, w naszym regionie odbywa się deep techowa rewolucja, której Europa Zachodnia nie jest do końca świadoma, a często ten brak wiedzy wynika z braku odwagi firm z Polski, czy nawet szerzej – Europy Środkowo-Wschodniej przed startowaniem w globalnych lub ogólnoeuropejskich akceleratorach, czy ubieganiu się o europejskie środki. Podobne głosy słychać było także w czasie panelu z reprezentantami berlińskiego ekosystemu.

"Nie można zbudować francuskiej czy polskiej Doliny Krzemowej, ze względu na różnice kulturowe. Jednak bez zwiększenia liczby inwestycji międzynarodowych, chęci podejmowania ryzyka na zagranicznych rynkach, start-upy będą ciągle drugim wyborem po amerykańskich korporacjach czy firmach konsultingowych"

- mówił Arnaud de la Tour z Hello Tomorrow. 

Konferencja o zrozumieniu i zaufaniu

Najczęściej pojawiającymi się na wszystkich panelach słowami były jednak „język” i „zaufanie”. Przede wszystkim tworzenie deep techu wymaga współpracy między wszystkimi członkami ekosystemu – od naukowców, poprzez ich biznesowych i technicznych partnerów, po inwestorów. A tej współpracy nie da się zbudować bez wyjaśniania sobie zawiłości tych, dość różnych, światów i podstawowego zaufania do siebie nawzajem. 

To pierwsza edycja Deep Tech Summit, ale jej twórcy planują już kolejne – to branżowa impreza z dużym potencjałem i liczymy na jej rozwój!