„Coraz więcej jest biznesu w inżynierii i inżynierii w biznesie” – wywiad z Andrzejem Manujło
Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Andrzejem Manujło – doktorantem i pracownikiem Politechniki Warszawskiej, współtwórcą kierunku studiów Inżynieria Internetu Rzeczy, absolwent Szkoły Pionierów PFR i twórcą start-upu. Rozmawialiśmy z nim o tym, czym tak naprawdę jest Internet rzeczy, w jaki sposób można wykorzystać Design Thinking w naukach ścisłych i dlaczego Polacy mają predyspozycje do programowania.
Jesteś doktorantem na Politechnice Warszawskiej na Wydziale Elektroniki i Technik Informacyjnych, gdzie prowadzisz zajęcia dla studentów. Wiem też, że studiowałeś również psychologię. Czy psychologia i nowe technologie mają ze sobą coś wspólnego?
W dzisiejszych czasach powstawanie innowacji jest możliwe dzięki interdyscyplinarności. Nie chodzi mi o połączenie elektroniki i informatyki, bo to są dziedziny pokrewne. Dopiero łączenie dwóch odległych dyscyplin, takich jak Informatyka i Psychologia, pozwala na znajdowanie rozwiązań, które zmieniają życie ludzi. W mojej działalności zarówno biznesowej, jak i akademickiej, staram się propagować innowacyjne kształcenie.
Przykładowo, internet jest pełen kursów programowania i darmowych materiałów z tym związanych. Problemem jest jednak zainteresowanie dorosłego uczestnika takiego kursu w takim stopniu, by nie zniechęcał się do uczestnictwa po kilku, kilkunastu lekcjach, co często ma miejsce. Staram się wykorzystywać wiedzę psychologiczną tak, aby dobierać odpowiednie zadania do każdego uczestnika i wpływać pozytywnie na jego motywację. Naukowo udowodniono, że wykonując zadania w tzw. stanie flow (stan satysfakcji wywołany całkowitym oddaniem się jakiejś czynności), jesteśmy efektywniejsi i szybciej mija nam czas. Staram się te metody wprowadzać także prowadząc zajęcia dla studentów oraz wdrażając nowy kierunek studiów – Inżynieria Internetu Rzeczy.
Do nowoutworzonego kierunku studiów jeszcze wrócę, ale chciałabym żebyś najpierw wytłumaczył krótko czym jest Internet Rzeczy i dlaczego uznawany jest za jedno z rozwiązań, które będzie mieć największy wpływ na zmiany w funkcjonowaniu gospodarki i społeczeństwa w nadchodzących latach?
Obecnie technologie związane z transmisją, data science, sztuczną inteligencją czy energooszczędnością urządzeń są na tyle rozwinięte, że istnieje możliwość połączenia tego w jeden „organizm”. Takie połączenie przy zastosowaniu czujników podłączonych do sprzętów użytku codziennego, usprawni życie każdego z nas. Jest to trend, który będzie intensywnie rozwijał się przez najbliższe lata. My jako Polska pod względem tego rozwoju możemy odgrywać kluczową rolę, ponieważ kształcimy bardzo dobrych programistów. Także cechy narodowościowe sprzyjają byśmy tworzyli te rozwiązania na światowym poziomie.
Muszę dopytać Cię, które cechy narodowościowe masz na myśli?
Długie lata spędzone pod zaborami i okupacją nauczyły nas kombinowania, a dobry programista i elektronik musi potrafić właśnie kombinować. Jesteśmy też – wbrew wielu opiniom – pracowitym narodem. Mieszkańcy krajów tzw. Zachodu mają mniejszą motywację by dawać z siebie wszystko w pracy, a my – szczególnie, gdy robimy coś, co nas ciekawi – jesteśmy nadal zdopingowani by pracować na 100%.
Zdjęcie ze spotkania Klubu Pionierów
Wracając do tematów akademickich, w 2020 r. odbyła się pierwsza rekrutacja na współtworzone przez Ciebie studia Inżynieria Internetu Rzeczy, które cieszyły się one ogromnym zainteresowaniem wśród kandydatów. Czego konkretnie uczycie studentów na tym kierunku i z czego wynika ten sukces rekrutacyjny?
Wydaje mi się, że do dużego zainteresowania studiami Inżynieria Internetu Rzeczy przyczyniły się: aktualna tematyka, forma kształcenia oparta na projektach, ale też podejmowane przeze mnie działania marketingowe.Nasza metodyka pracy pochodzi z Danii i polega na nauczaniu przez projekty (PBL – Project Based Learning). Już od 1. semestru studenci uczą się pracy w grupach nad większym projektem co stanowi blisko połowę obowiązków związanych z uczeniem się. Typowy student kończący studia zanim uzyska 100% efektywność w pracy potrzebuje ok. 2 lat. W przypadku tej metody jest to ok. pół roku. Zaletą tego systemu nauki jest też atrakcyjna forma, dostosowana do pokolenia „Z”, które aktualnie jest w murach uczelni. To nie jest pokolenie, które czerpie dużą motywację do pracy z tego, że chce dobrze zarabiać. Motywacją studentów pokolenia „Z” jest chęć rozwoju osobistego, pasji. Nauczanie projektowe pozwala im robić w trakcie studiów pożyteczne rzeczy, zamiast słuchania wykładów i nauki nudnej teorii.
A jak ten ostatni rok wpłynął Twoim zdaniem na nauczanie na polskich uczelniach? Czy rzeczywiście mamy do czynienia z rewolucją cyfrową?
W pierwszych dniach po wystąpieniu koronawirusa w Polsce, uruchomiłem w internecie zajęcia, które nazwałem KoronaScience. Gdy wszystkie uczelnie zamykano i nikt nie myślał o nauczaniu zdalnym, ruszał już mój kurs, podczas którego uczyłem podstaw data science w Pythonie. Do jego pierwszej edycji chęć uczestnictwa zgłosiło ponad 2 tys. osób z całej Polski. Niektórzy pracownicy uczelni w pandemii widzieli problemy i narzekali „ojej, co to będzie”. Ja postanowiłem wykorzystać ten czas do promocji siebie jako nauczyciela akademickiego XXI wieku, jak również mojego biznesu. Oczywiście kursu nie ukończyli wszyscy, którzy zgłosili się na pierwsze zajęcia, duża część osób zrezygnowała, ale i tak było to największe internetowe wydarzenie edukacyjne w czasach pandemii.
Czyli byłeś prekursorem polskiego nauczania zdalnego.
W momencie wybuchu pandemii COVID-19 rozwiązania do transmisji online jakie mamy obecnie, nie były jeszcze tak rozwinięte. Próbowałem tę transmisję przeprowadzać na Facebooku, jednak przy tak dużej liczbie osób było dużo problemów technicznych. W końcu postanowiłem wykorzystać platformę do streamingu gier - Twitch, na której finalnie udało się przeprowadzić bez zakłóceń kurs dla kilku tysięcy osób jednocześnie. To pokazuje też, że trzeba być otwartym na niekonwencjonalne rozwiązania. I że można poprzestać na narzekaniu, ale należy szukać rozwiązań i działać.
Wiem też, że podczas zajęć akademickich korzystasz z metody Design Thinking, a także polecasz studentom kursy online, które dostępne są na startup.pfr.pl. Jakie są ich wrażenia i co wnoszą do waszych zajęć?
Gdy półtora roku temu ruszał nowy kierunek studiów, udało mi się w programie zawrzeć całodniowe warsztaty z metody Design Thinking, które były wzorowane na szkoleniu przeprowadzonym w ramach programu Projektanci Innowacji PFR. Sam uczestniczyłem w tych warsztatach właśnie po to, by zobaczyć w jaki sposób zajęcia są prowadzone i jak ja mogę wpleść tę metodę w zajęcia na uczelni. Wzorując się na otwartych materiałach udostępnianych przez Google (współorganizator programu Projektanci Innowacji PFR) w języku angielskim, stworzyłem ćwiczenia dla moich studentów, które prowadziłem w ramach przedmiotu Szybkie Prototypowanie Inżynierskie. Uczestnicy bardzo pozytywnie oceniali te zajęcia i pracowali z dużym zaangażowaniem. Osoby, które nie mogły uczestniczyć w zajęciach, wzięły udział w szkoleniu w ramach Projektantów Innowacji PFR.
Bez wątpienia też fakt, że metoda CSI:lab, z której skorzystałem została stworzona przez Google, jest dużym atutem – daje pewną gwarancję jakości, której poszukują studenci szczególnie kierunków ścisłych…
Dla mnie szczególnie ciekawe jest to, że metoda Design Thinking kojarzyła mi się do tej pory głównie z biznesem, a nie projektami inżynierskimi…
To prawda, ale coraz więcej jest biznesu w inżynierii i inżynierii w biznesie. Ten trend będzie postępował, bo przy każdym projekcie musi istnieć zasadność biznesowa.
Wracając do kursów oferowanych przez PFR, w ramach tych samych zajęć studenci mieli do przygotowania swój model biznesowy Canvas. W tym przypadku zaleciłem by skorzystali z materiałów dostępnych na startup.pfr.pl w kursie online „Jak stworzyć swój model biznesowy?”, dzięki któremu pojawiło się wiele naprawdę ciekawych pomysłów. Wydaje mi się, że to tylko kwestia czasu, gdy zobaczę moich studentów w Szkole Pionierów albo jako zwycięzców któregoś z programów grantowych PFR.
Kolejnym krokiem jest nawiązanie współpracy z PFR przy stworzeniu warsztatów trenerskich dla doktorantów Politechniki Warszawskiej w ramach zajęć Warsztatu Badacza. Są na nich rozwijane kompetencje ogólne – związane z pracą naukową, biznesem, umiejętnościami miękkimi czy dydaktycznymi.
To teraz chwilę pozostańmy przy biznesie – opowiedz czym zajmuje się start-up, który Ty tworzysz?
Prowadząc zajęcia dla studentów i licealistów zauważyłem, że bardzo mało osób – niestety – prowadzi zajęcia w sposób atrakcyjny, budzący prawdziwe zaangażowanie studentów lub uczniów. Co więcej, indywidualne programy kształcenia to zazwyczaj tylko teoria, a szkoły programowania oferują tylko jedną ścieżkę nauczania. Proces nauczania należy indywidualizować, dlatego pracuję nad algorytmem SIC_ex4user. Pozwala on dobierać zadania dla uczestnika tak, aby proces nauki programowania i zagadnień związanych z IoT, data science, AI przebiegał w sposób indywidualnie dopasowany do każdego uczestnika.
Należy uwzględnić tu popełniane błędy przy rozwiązywaniu wcześniejszych zadań, cechy osobowości, a także zainteresowania użytkownika kursu. Zawsze staram się, by na moich zajęciach studenci czuli satysfakcję z pracy, z tworzenia - do czego przyczynia się także korzystanie ze wspomnianej metody Design Thinking. Jej nieodzowną częścią jest platforma do prototypowania urządzeń elektronicznych - Arduino, a nasz start-up Science and Innovation Center uczy korzystania z niej w kilku aspektach.
fot. grafika promocyjna Science & Innovation Center
Pierwszym z nich jest nauka programowania w atrakcyjny sposób. Proces tej nauki może przebiegać dużo sprawniej i efektywniej, gdy uczymy się poprzez np. konstruowanie swojego robota, a nie wykonywanie nudnych, powtarzalnych czynności lub poznawania algorytmów bez możliwości ich praktycznego zastosowania. Drugim aspektem jest fakt, że Arduino jest platformą stosowaną w wielu dużych firmach do tworzenia prototypów przy zastosowaniu właśnie Design Thinking. W naszym start-upie uczymy zatem potrzebnych umiejętności teraz i w przyszłości, a to wszystko w atrakcyjny dla nowego pokolenia sposób.
Aktualnie uczestniczymy w programie PARP Platforma startowa Wschodni Akcelerator Biznesu, za dwa tygodnie mamy demo day. Udało nam się przez minione pół roku inkubacji dopracować nasz pomysł, zrobiliśmy w międzyczasie też pivot zdecydowanie rozwijając pierwotnie założone rozwiązanie. Teraz nasze roboty będą wyposażone w kamerę i będzie można z ich pomocą uczyć się aspektów programowania związanych z analizą obrazu, sztuczną inteligencją, pojazdami autonomicznymi oraz internetem rzeczy.
fot. robot zaprojektowany przez zespół Science & Innovation Center
Uczestniczyłeś także w drugiej edycji Szkoły Pionierów PFR. Jakie doświadczenia z uczestnictwa w tym programie wykorzystujesz w swojej pracy naukowej, a które wpłynęły na rozwój Twojego biznesu?
Tematyką start-upów interesuję się od dłuższego czasu. Brałem udział w kilkunastu programach związanych z rozwojem innowacji i start-upów. Dzięki temu, że Szkoła Pionierów PFR to cztery tygodnie naprawdę intensywnej pracy, udało mi się całą posiadaną wiedzę poukładać. Dostałem też dużo motywacji, by zacząć działać biznesowo i nabrałem pewności, że to jest to, co chcę rozwijać. Podczas tych 4 tygodni wspólnej pracy stacjonarnej bardzo zżyliśmy się z uczestnikami, do dziś utrzymujemy kontakt, wymieniamy się doświadczeniami i poradami dotyczącymi choćby zdobywania finansowania. Także przyglądanie się temu, jak duży postęp w swoich projektach zrobiły niektóre osoby jest dla mnie ogromną motywacją.
Uważam więc, że Szkoła Pionierów PFR jest bezcenna pod kątem tworzenia własnego start-upu. W trakcie prac nad moim startupem poleciłem Szkołę mojemu wspólnikowi – Michałowi. Wziął udział w 3. edycji. Uważam, że wniosło to do naszego zespołu nową energię i praktyczne narzędzia. Oczywiście polecam udział w programie moim studentom jako niezwykłe doświadczenie i widzę przy tym, że marka tej inicjatywy jest bardzo mocna. Uczestnicząc w Szkole Pionierów PFR zyskałem na uczelni pewien autorytet w zakresie innowacyjności. Był to więc bardzo dobrze wykorzystany czas.
Na koniec chciałabym zapytać Cię o to czy rozwijając karierę naukową i tworząc swój biznes, masz określony cel, do którego dążysz czy raczej cieszy Cię samo podążanie tą drogą?
Jestem osobą, która lubi cieszyć się z drogi, ale też wyznaczam sobie różnego rodzaju cele. Jednym z nich jest zrobienie czegoś, co będzie miało wpływ na poprawę jakości życia wielu osób. Dlatego staram się tworzyć biznes odpowiedzialny społecznie. Takim projektem jest Science and Innovation Center, ponieważ pozwala także osobom z mniejszych miejscowości i obszarów wiejskich złapać bakcyl programowania. Niestety w wielu przypadkach uczniowie - przez sposób nauczania – są zniechęceni do nauki przedmiotów ścisłych. Uważam, że to można zmienić, a przy okazji pomóc wielu utalentowanym osobom rozwijać się w kierunku programowania.
Takim długofalowym efektem naszej pracy na poziomie makro, będzie wzmocnienie polskiej gospodarki – wiem, że może to brzmieć bardzo wzniośle, ale jeśli znajdzie się więcej takich osób, które chcą zrobić w Polsce coś dobrego i każdy pchnie ten swój kawałek o milimetr, to łącznie wyjdzie z tego całkiem spora miarka. Projekt Science and Innovation Center po dodaniu tych elementów, które pojawiły się podczas inkubacji w programie Wschodni Akcelerator Biznesu, staje się innowacyjny w skali świata. Bardzo chciałbym to rozwiązanie wprowadzić na szeroką skalę najpierw w Polsce, ale później umożliwić dzieciom i młodzieży z innych zakątków świata dostęp do kompetencji XXI wieku.