Przejdź do treści
Historie sukcesu Data publikacji: 18 listopada 2025

Co jeśli się uda? Polak buduje w Kalifornii przyszłość robotyki

Autor Natalia Kupsik Program Manager Szkoły Pionierów PFR | Polski Fundusz Rozwoju

Startup, którego pierwszym członkiem i współtwórcą był polski inżynier i naukowiec Andrzej Reinke, ogłosił rundę finansowania wartą ponad 405 milionów dolarów z waluacją 2 mld$.

Field AI rozwija risk-aware embodied intelligence – fizyczną sztuczną inteligencję ze świadomością ryzyka, technologię łączącą AI z realnym światem i uczącą maszyny podejmowania decyzji tam, gdzie stawką jest bezpieczeństwo ludzi i infrastruktury. Firma redefiniuje dziś granice współczesnej robotyki i staje się jednym z najbardziej obiecujących przedsięwzięć technologicznych na świecie.

Sześć lat temu Andrzej Reinke wziął udział w Szkole Pionierów PFR. Dziś, stojąc za jednym z najbardziej wizjonerskich startupów robotycznych na świecie, opowiada, dlaczego zdecydował się na wyjazd do USA, jak naprawdę wygląda budowanie firmy w Dolinie Krzemowej i czego polscy innowatorzy mogą nauczyć się od amerykańskiego podejścia.

Od badań do biznesu

Przed rozpoczęciem pracy nad Field AI Andrzej Reinke przez dwa lata prowadził badania w NASA Jet Propulsion Laboratory w Kalifornii, zajmując się autonomicznymi robotami mobilnymi. 

– To był czas pandemii. Wiele projektów realizowaliśmy zdalnie, ale właśnie wtedy pojawiła się szansa na coś naprawdę dużego. Razem z zespołem braliśmy udział w prestiżowym wyzwaniu DARPA Subterranean Challenge, w którym wygrywaliśmy niektóre rundy. Nasza technologia autonomii zaczęła wzbudzać zainteresowanie firm z branży budowlanej, a nasz Principal Investigator (kierownik zespołu naukowego) zapytał, kto jest gotów rzucić wszystko i skomercjalizować nasze badania naukowe, by zbudować OpenAI robotyki od zera. Chyba byłem całkowicie szalony – albo po prostu chciałem na własne oczy zobaczyć, jak naprawdę tworzy się firmy w Dolinie Krzemowej. Zgodziłem się bez wahania – wspomina.

Tak narodziło się Field AI – projekt, który połączył naukową precyzję z odwagą przedsiębiorczości. Wyjazd za ocean działał na wyobraźnię, ale nie był celem samym w sobie. Torował drogę do realizacji marzeń i pracy w warunkach, o które w Europie wciąż trudno. – Zależało mi, by stworzyć coś przełomowego – zbudować dużą firmę technologiczną od podstaw. Kalifornia to idealne miejsce: mnóstwo startupów, dostęp do finansowania, ludzie zafascynowani technologią. To zupełnie inna perspektywa niż w Europie, gdzie innowacja – zwłaszcza w dziedzinie AI – często ginie nie z braku ambicji, lecz w gąszczu przepisów i przeregulowań.

Trzy do potęgi

Początki Field AI przypominały klasyczne historie z Doliny Krzemowej – choć z “czteronożnym” twistem.

Na początku pracowaliśmy w trójkę, w biurze udostępnionym przez inwestorów. Gdy właściciele odkryli, że tam śpimy, musieliśmy się przenieść – wspomina Andrzej. – Wylądowaliśmy w garażu jednego z domów wynajętych przez Airbnb. To było nasze centrum dowodzenia przez trzy miesiące. Roboty, które wtedy budowaliśmy – zwłaszcza te poruszające się na czterech nogach – przyciągały uwagę sąsiadów. Ludzie przynosili nam jedzenie, pytali, co tworzymy. – To był nasz „garaż Amazona” – tylko bardziej współczesny – dodaje Andrzej z uśmiechem.

Dziś Field AI zatrudnia ponad 160 osób w biurach w Irvine, Bostonie, Bay Area, Pittsburghu i Seattle. Jednak duch tamtych pierwszych miesięcy wciąż definiuje kulturę firmy. – Wtedy decyzje zapadały natychmiast. Dziś, przy większej skali, potrzebujemy struktury, ale nie chcemy stracić tej startupowej szybkości i energii. Jeśli coś naprawdę ma znaczeniedziałamy od razu.

Biznesowo-technologiczna hybryda

– Na początku każdy był liderem wszystkiego – wspomina Andrzej. – To naturalne w małych startupach. Szybko jednak pojawiła się potrzeba rozbudowy. Trzeba było uporządkować priorytety, a ja przeszedłem do roli lidera produktu i oprogramowania. W Field AI nie mamy typowych product managerów – to inżynierowie wyznaczają kierunek rozwoju. Technologia jest sercem firmy – i właśnie tam podejmujemy kluczowe decyzje.

Myślenie o łączeniu technologii z biznesem pojawiło się u niego jeszcze w Polsce. W Szkole Pionierów PFR uczył się, jak przekładać inżynierskie kompetencje na przywództwo i przedsiębiorczość.

Wtedy byłem skupiony wyłącznie na technologii. Dziś wiem, że równie ważne są kompetencje miękkie: komunikacja, negocjacje, odwaga myślenia. Technologia to tylko narzędzie – prawdziwą wartość tworzą ludzie i relacje.

Czarna skrzynka robotyki, która wyprzedza gigantów

Projekt Field AI zaprasza do świata rodem z opowieści Lema, ale warstwa wizualna to jedynie przedsmak prawdziwej przewagi konkurencyjnej spółki. – Chcemy, żeby nasze maszyny działały jak ChatGPT – tylko w świecie fizycznym. Wydajesz polecenie, a robot wykonuje zadanie. Tworzymy system operacyjny dla robotów, który pozwala każdemu, nawet bez technicznej wiedzy, skutecznie zaprogramować ich działania. Lubię myśleć o tym jak o Androidzie dla telefonów albo Microsoft Windows dla komputerów – mówi Andrzej. Nasi inwestorzy patrzą na firmy inaczej niż przez pryzmat klasycznego value proposition. Kluczowa jest technologia – taka, która jest na tyle przełomowa, że mniej kompetentni gracze nie odważą się z nią konkurować lub po prostu nie będą w stanie być równie innowacyjni.

Field AI koncentruje się na kilku strategicznych branżach: budownictwie, energetyce i górnictwie. 

Naszym celem nie są same roboty. Głównym produktem, który obecnie skalujemy, jest platforma danych fizycznych, na której budujemy warstwę wnioskowania wspierającą decyzje w świecie rzeczywistym. Ten system gromadzi dane z terenu – z budów, fabryk czy hal przemysłowych – i przekłada je na konkretne rekomendacje dla kierowników projektów oraz operatorów. Zamiast zlecać pomiary zewnętrznym firmom, które wykonują je rzadko i z ograniczoną dokładnością, nasze rozwiązanie robi to autonomicznie, szybko i precyzyjnie. W efekcie użytkownicy otrzymują natychmiastowe wskazówki, na przykład: „ta ściana odchyla się o 5 cm od projektu” lub „ta linia produkcyjna wymaga kalibracji”.

W przeciwieństwie do Boston Dynamics, gdzie konfiguracja robota potrafi zająć tygodnie, u nas proces wdrożenia trwa zaledwie kilka dni – a system sam dostosowuje się do zmieniających się warunków.

Odwrócone równanie

– W USA szybko dociera do ciebie, że dobry founder zaczyna od pytania: „Co, jeśli się uda – i jak zrobić to już teraz?” W Europie myślenie często biegnie w przeciwną stronę – paraliżuje nas strach przed porażką albo przez lata próbujemy się przekonać, czy w ogóle warto zaczynać.

To diametralnie inne podejście, które może zarówno zamknąć, jak i otworzyć drzwi – zwłaszcza na dużych rynkach i przy przełomowych technologiach, takich jak fundamentalne modele (foundation models) czy fizyczne AI. Dziś jestem w innym miejscu – z większą odwagą i silniejszym przekonaniem, że warto stawiać na naprawdę duże rzeczy. Liczy się jedno: iść do przodu, walić głową w mur – aż w końcu się go przebije.

Pierwsze spotkania z największymi graczami? – Na początku sam fakt, że Microsoft się nami interesuje, był ekscytujący. Dziś to już codzienność. Inwestorzy tacy jak Bill Gates, Vinod Khosla czy Jeff Bezos – to po prostu się dzieje. Czasem mam wrażenie, że to im bardziej zależy, by być widocznymi obok nas, niż odwrotnie. I właśnie ta intelektualna pokora oraz otwartość na naukę robią największą różnicę. 

Jak Field AI przykuło uwagę Billa Gatesa? – Jego analitycy szukali trzech najbardziej obiecujących firm robotycznych na świecie – i wskazali na nas. Gates przygotowywał wystąpienie o AI i robotyce, a my zaprezentowaliśmy mu naszą technologię. To była mieszanka researchu, networkingu i twardego due diligence.

Wyprawka z Doliny Krzemowej

W Szkole Pionierów pracowaliśmy nad pomysłem na robotykę magazynową. To był niezły start, ale dziś widzę, jak bardzo wtedy nie rozumiałem, że technologia musi być sercem biznesu – a nie jego dodatkiem. I jak kluczowe znaczenie mają tempo działania oraz poczucie pilności. W startupie nie istnieje coś takiego jak „idealny moment” – trzeba reagować tu i teraz.

Najważniejsza lekcja? – Pracuj nad czymś, do czego masz pasję. Jeśli coś naprawdę cię kręci i napędza, przestajesz liczyć weekendy i wakacje – po prostu chcesz działać. I najważniejsze: nie skupiaj się na tym, co się stanie, jeśli się nie uda. Myśl o tym, co się wydarzy, gdy się uda. To zmienia sposób myślenia, pomaga szukać rozwiązań i daje energię, której często najbardziej potrzeba.

Plany na przyszłość? – Teraz wszystko kręci się wokół firmy. Skalowanie będzie trudniejsze niż sama runda finansowania. Ale wierzę, że można zbudować jeszcze wiele – pod warunkiem, że znajdziemy kolejną „ścianę”, którą warto przesunąć. Coś, co ma znaczenie nie tylko technologicznie, ale też z perspektywy realnego wpływu na ludzi i świat.

Galeria