Przejdź do treści
Publikacje Data publikacji: 16 lipca 2021

„Chcemy wspierać start-upy w gonieniu największych spółek” – Piotr Mieczkowski z fundacji Digital Poland o „Digital Champions CEE”

„Digital Champions CEE” to nowa inicjatywa fundacji Digital Poland, która ma pomóc promocji spółek technologicznych z regionu Europy Środkowej i Wschodniej, jak również w budowaniu i podtrzymywaniu relacji pomiędzy ekosystemami tych krajów. Kto może nazwać się „cyfrowym czempionem”? Co łączy rynki państw CEE? I czy digitalizacja jest naprawdę koniecznością? M.in. o tym opowiedział Piotr Mieczkowski, Dyrektor Zarządzający fundacji Digital Poland.

Skąd pomysł na stworzenie "Digital Champions CEE" i do kogo skierowana jest ta inicjatywa?

W skrócie, chcemy promować najbardziej cyfrowe i technologiczne spółki z regionu. Co prawda, używamy sformułowania CEE, czyli Europa Środkowo-Wschodnia, ale tak naprawdę obszar ten jest bardziej rozległy – od Estonii, po Albanię i od Polski po Ukrainę. Choć to inicjatywa biznesowa, a nie polityczna, geograficznie wpisuje się w zamysł Trójmorza.

Jednym z powodów stworzenia Digital Champions był fakt, że cały ten region nie jest zbyt dobrze „prześwietlony” przez zagranicznych inwestorów – nie są oni świadomi jego potencjału. Oczywiście, powstają różne publikacje na temat rynków CEE, ale dotyczą głównie małych start-upów i nikt do tej pory nie stworzył rankingu największych digitalowych spółek z tych krajów.

Niedawno opublikowaliśmy raport dotyczący sztucznej inteligencji i podczas tworzenia go przekonałem się, jak duże jest rozdrobnienie w ekosystemach Europy Środkowo-Wschodniej. Nie miałem problemu z tym, by zdobyć kontakt z firmami z Wielkiej Brytanii, za to dużo trudniejsze było nawiązanie relacji ze Słowakami czy Węgrami. Dlatego uznaliśmy, że potrzebne jest wydarzenie, które połączy, czy to inwestorów, czy spółki z państw regionu, ale przede wszystkim cały ekosystem.

Tworząc ranking „Digital Champions”, którego premiera będzie mieć miejsce podczas startu tegorocznej edycji wydarzenia, a kolejne odsłony mają ukazywać się co roku, wystąpiliśmy do zagranicznych stowarzyszeń zrzeszających VC i Private Equity oraz odpowiedników PFR Ventures. Udało nam się dzięki temu zmapować spółki i ważne kontakty w poszczególnych krajach regionu. Uważam, że nawet wykonanie tylko tej pracy, stanowi duże ułatwienie dla inwestorów zza granicy, którzy będą mieli kluczowe informacje zawarte w jednym miejscu.

Przygotowując ranking polegaliśmy na własnym, bardzo dokładnym researchu, ale też danych z Dealrooma i PitchBooka. Przy każdej tego typu inicjatywie staramy się być do bólu szczegółowi i profesjonalni, bo tylko dzięki temu takie rankingi czy konkursy, mają sens. Ponadto, do 8 sierpnia br. na stronie przyjmujemy także zgłoszenia spółek do udziału w rankingu.

Oprócz premiery rankingu, jakie wydarzenia organizujecie w ramach tej inicjatywy?

Jednym z najważniejszych aspektów programu, mają być spotkania, które być może częściowo odbywać się będą – z uwagi na sytuację pandemiczną – wirtualnie, ale mam nadzieję, że na żywo wszyscy spotkamy się podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Spotkania te mają odbywać się mniej więcej raz na dwa miesiące, a ich głównym celem ma być pokazanie historii prawdziwych cyfrowych pionierów, nie tylko z Polski, ale z całego regionu. Oczywiście, w Polsce mamy InPost, CD Projekt, ale chcemy przedstawiać także takie spółki, jak rumuński UiPath, estoński Bolt czy litewski Vinted. Dążymy do tego, by ich przedstawiciele dzielili się wiedzą i opowiadali, co stało za osiągniętym przez nich sukcesem. To nie mają być sztywne, korporacyjne wywiady, a rozmowy przynoszące dużą dozę praktycznej, tematycznej wiedzy. Chcemy wspierać start-upy w gonieniu tych największych spółek.

Nieprzypadkowo na pierwsze spotkanie i premierę raportu wybraliśmy Forum Ekonomiczne w Karpaczu – muszę przyznać, że mało jest imprez – i w Polsce, i za granicą, które gromadzą znaczących graczy z regionu. Są wydarzenia skierowane do mniejszych start-upów czy eventy branżowe. My chcieliśmy nadać międzynarodowego inicjatywie „Digital Champions CEE”, bo zależy nam, by przedstawiała spółki z całej Europy Środkowo-Wschodniej. Forum Ekonomiczne w Karpaczu okazało się najlepszym ku temu miejscem.

Powiedziałeś, że ekosystemy CEE są bardzo rozdrobnione i różna jest ich specyfika. A czy jest jakiś wspólny mianownik dla wszystkich tych rynków?

Jest. Spotkałem się w raporcie McKinsey z określeniem państw regionu, nazwanego przez nas „New Europe”, mianem „Digital Challengers”. To co nas łączy to fakt, że mamy niższą bazę ucyfrowienia niż Europa Zachodnia, ale z drugiej strony, obserwujemy bardzo duże wzrosty i ich przyspieszenie. Na obszarze tych wszystkich państw jest cała masa technologicznych spółek, które nie są jeszcze odkryte i szerzej znane. Są państwa, które tak jak np. Estonia, mają świetny PR i dzięki stałemu podkreślaniu swojej innowacyjności, mocno kojarzą się z ucyfrowieniem, ale wszystkie te rynki są tak naprawdę podobne. To, jak wielki jest potencjał spółek technologicznych Europy Środkowo-Wschodniej, pokazały chociażby debiuty rynkowe Allegro, Answear czy Huuuge Games.

Gdy zaczynałem pracę w fundacji Digital Poland w 2017 r., dla większości funduszy VC czy PE nie było oczywiste, że spółki technologiczne w regionie będą tak dynamicznie rosły. Podczas pracy nad raportem „Digital Champions” przeprowadziłem wiele rozmów, które pokazały mi, jak od tamtego czasu zmieniło się myślenie o polskich start-upach i ich potencjale.

A które spółki mogą nazywać się mianem „cyfrowego championa”?

Możemy wyróżnić kilka grup – pierwszą z nich są spółki, które od początku swojego istnienia zawsze tworzyły cyfrowe rozwiązania, np. wspomniane już Allegro. Drugą są firmy, których poziom ucyfrowienia umożliwia realizację pewnych funkcji, jak np. InPost. Z naszego punktu widzenia to cyfrowa spółka logistyczna, a nie biznes czysto digitalowy. Trzecią grupą, którą chcemy pokazywać, są przedsiębiorstwa, które przeszły transformację. Świetnym przykładem może być Netflix, który zaczynał w 1998 r. jako tradycyjna wypożyczalnia płyt DVD za pośrednictwem poczty. Na pewnym etapie zrobili pivot i stali się cyfrowym gigantem.

W Polsce transformacji cyfrową dokonały np. Polsat czy PKO BP. Przyjmujemy, że przynajmniej 50% przychodów powinno pochodzić z kanałów cyfrowych, by uznać firmę za digitalową. Takimi powoli stają się też wydawnictwa prasowe, które powoli przechodzą od form papierowych do elektronicznych.

Pandemia bardzo przyspieszyła procesy cyfryzacji i często powtarzane jest hasło, że obecnie zdobywanie digitalowych kompetencji i przechodzenie do świata wirtualnego, to nie jest już wybór, a konieczność. Czy nie jest trochę tak, że te firmy, które dziś nazywamy „cyfrowymi czempionami” są wzorcem, do którego powinny dążyć wszystkie przedsiębiorstwa, by jutro nie wypaść z rynku?  

Dokładnie tak. Niedawno przygotowywałem prezentacje dla Krajowej Szkoły Administracji Publicznej w zakresie tego, jak potrzebna jest cyfryzacja i według zdobytych przeze mnie danych, przez ostatnie 1,5 roku zrobiliśmy progres, który w normalnych warunkach zająłby nam 10 lat. Oczywiście, ta dynamika teraz będzie spadać, ale wiele rzeczy, jak na przykład spotkania za pomocą komunikatorów internetowych, pozostanie z nami, bo jest to po prostu wygodne.

W zeszłym roku organizowaliśmy Festiwal Cyfryzacji (w tym roku będzie już działał pod nazwą Digital Festival, bo połączyliśmy się przy jego organizacji z kilkoma europejskimi krajami), którego hasłem było „Go digital!”. Jego myślą przewodnią było właśnie to przekonanie, że jeśli firmy nie przejdą do świata cyfrowego, to po prostu zginą na rynku. Przedsiębiorcy muszą zacząć korzystać z internetu, bo ich klienci już tam są. Normą stają się usługi telemedycyny, a także psychoterapia, treningi fitness, teatr czy usługi edukacyjne online. Powstaje coraz więcej start-upów wokół tych usług.

Te procesy są gigantyczną szansą dla mniejszych miast i obserwujemy coraz bardziej postępujący trend wyprowadzania się z dużych ośrodków miejskich, bo coraz więcej jest możliwości świadczenia pracy spoza biura. Ma to miejsce nie tylko w Polsce – Irlandia niedawno ogłosiła narodową strategię pracy zdalnej, która ma pobudzić gospodarkę lokalną.

Podsumowując, zgadzam się z tym, że docelowo prawie wszyscy będą musieli odnaleźć się w świecie online, bo konsumenci są coraz bardziej przyzwyczajeni do płynących z niego możliwości.