9. odsłona Huge Thing – co przyniesie? Rozmowa z Moniką Synoradzką
Do 11 kwietnia można aplikować do pre-akceleracyjnego programu Huge Thing. Jeden z najstarszych polskich akceleratorów przyjmie aplikacje od twórców, którzy nie mają jeszcze gotowego produktu – czego mogą się spodziewać i jak wygląda historia akceleratora?
Program, tworzony we współpracy z Google for Startups, przeznaczony jest dla twórców innowacyjnych rozwiązań nie tylko z Polski, ale także z Europy Centralnej, Bałkanów i Grecji. Pre-akcelerator czeka na zgłoszenia od start-upów które składają się przynajmniej z dwóch osób i mają już przynajmniej zarys MVP produktu i globalny potencjał rynkowy.
Pre-akceleracja w Huge Thing odbędzie się, w związku z pandemią, w stu procentach online. Zespoły będą brały udział w spotkaniach 1 na 1 z ponad 20. mentorów, którzy w większości sami z sukcesem stworzyli swoje rozwiązania, zweryfikują swój pomysł na produkt i biznes, a także nawiążą kontakty z potencjalnymi inwestorami. Uczestnicy programu dostaną także dostęp do szerokiego pakietu narzędzi Google. Sam program składać się będzie z trzydniowego intensywnego bootcampu i pięciu tygodni programu, składającego się z warsztatów, sesji mentoringowych i spotkań z VC, partnerami biznesowymi i trenerami. Udział w Huge Thing jest bezpłatny.
Na temat programu porozmawialiśmy z Moniką Synoradzką, CEO Huge Thing.
Czego mogą się spodziewać uczestnicy tej edycji programu?
Na pewno mamy już sprawdzony model i strukturę, więc merytorycznie zmieni się niewiele. Na pewno, jak w każdej edycji rezygnujemy z jednych, czy drugich warsztatów, bo my i uczestnicy uznaliśmy na przykład, że oferowana przez nas wiedza przyda im się dopiero na późniejszym etapie. To druga edycja, którą realizujemy w pełni online, więc w związku z formą wprowadzamy trochę modyfikacji – poszerzyliśmy pulę indywidualnych konsultacji z mentorami i mocniej kładziemy nacisk na dostęp do narzędzi i ekspertów z Google.
W podejściu do akceleracji mocniej celujemy w dotarciu do krajów, które nas interesują, i chyba po raz pierwszy mamy więcej zgłoszeń z zagranicy niż z Polski. Do tej pory stawialiśmy na stacjonarne warsztaty, jednak formuła online sprawdziła się, i bardzo się cieszymy na możliwość zrobienia kolejnej edycji w tej formie. Udało się nam zbudować super zaangażowanie. Ludzie budują relacje, działają, a online skraca dystans. Jednak z naszych obserwacji, musimy dokładnie planować czas, bo niektóre fragmenty programu mają tendencję do rozciągania się. Przy drugiej edycji będziemy też testować nagrane warsztaty – bibliotekę wiedzy, do której uczestnicy będą mogli się odnieść w dowolnym momencie. Jednak nie chcemy, żeby były tylko jednostronne – będziemy je łączyć z późniejszą dyskusją z prowadzącym.
Huge Thing kojarzy się z ciągłą zmianą formuły, były preakceleratory, nacisk na fintech, Poland Prize. Skąd się biorą te pivoty?
Huge Thing zmienia się, bo zmienia się ekosystem. Ja jestem w nim w zasadzie od początku, bo zaczynałam jako mentor w pierwszej edycji. Od początku ekipa Huge Thing, która pracowała także w SpeedUp Group, patrzyła na rynek. Testowaliśmy wszystkie nowe rzeczy. Pierwsza akceleracja była skierowana po prostu do osób, które miały potencjał i były chętne przyjechać do Poznania, pozostawić swoje etaty i spędzić parę tygodni na tworzeniu swojego projektu. Uczestniczący w niej TransparentChoice wciąż działa, a większość jej uczestników pozostała w biznesie i jest właścicielami innych firm. Potem mieliśmy rok przerwy, ale SpeedUp Group wrócił do idei akceleracji, w związku z tym, że mieliśmy bardzo dużo projektów i leadów – a program akceleracyjny był bardzo dobrym pomysłem, żeby sprawdzić start-upy w działaniu.
Następna faza to był miesięczny program z Avivą, i pierwsza nasza współpraca z korporacjami, a następnie nabór do programu ScaleUp PARP i współpraca z Alior Bankiem. Już na tym etapie, a później przy Poland Prize wiedzieliśmy, że ekosystem start-upowy jest już dojrzały, ale my chcieliśmy iść do korporacji, i uczyć je jak współpracować z innowacjami.
Teraz mamy już apetyt na więcej – poza akceleracją chcemy tworzyć cały system wsparcia dla start-upów w organizacjach prywatnych i publicznych, jak np. GovTech, procesy współpracy korporacji z innowacjami – jest masa firm z tradycyjnych branż, które mają potencjał do wsparcia innowacji.
A skąd wzięła się współpraca z Google?
Z mojej koncepcji na Huge Thing, wynika, że akceleracja jest po coś. Na początku start-upowego lejka trzeba robić dużo projektów, wspierać ludzi na początku drogi. Cała rzesza firm myśli o start-upach, ma pieniądze, ale nie wie jak z nimi współpracować, nie umie tego ale jednocześnie szuka głównie firm z już gotowym rozwiązaniem i to na nich teraz koncentruje się oferta rynku. Google to partner, który wie, jak ważne jest ciągłe zachęcanie nowych osób do wejścia na startupową ścieżkę. Widzi potencjał w start-upach na wczesnym etapie, a w tym miejscu rynku jest spora luka, którą wspólnie uzupełniamy.
Z zespołem Google for Startups współpracujemy od początku powstania Campusu w Warszawie. W tym czasie mieliśmy okazję realizować wiele wspólnych projektów. Większa intensywność tej współpracy nastąpiła kiedy zespół Google for Startups udostępnił przestrzeń w kampusie na Pradze startupom, które brały udział w realizowanym przez nas pilotażu Poland Prize. Mieślimy okazję współpracować blisko, zbudować synergię działań. Wówczas zaczęliśmy rozmawiać o tym jak ważne jest wspieranie projektów na początkowym etapie. Przetestowaliśmy współpracę rok temu i po jej przeanalizowaniu postanowiliśmy ją kontynuować. Dlatego w tym roku planujemy wspólnie 2 edycje pre-akceleracji i kilka innych aktywności wspierających ekosystem.
No i na koniec - jakie jest największe do tej pory osiągnięcie Huge Thing?
Zawsze stawiałam na ludzi. Dla mnie osiągnięciem jest super grono alumnów, mentorów, osób, które miały z nami kontakt nawet parę lat temu i ciągle mają z nami związek. Monitorujemy świadomie to, co dzieje się z naszymi alumnami. Innymi sukcesami jest to, że działamy, rozwijamy się, zdobywamy zaufanie kolejnych marek i budujemy swoją rozpoznawalność i autorytet. Ważne jest też dla mnie to, że rośniemy. Huge Thing to fantastyczny zespół, który się rozwija, a część osób z którymi już nie współpracujemy bezpośrednio wraca do nas przy okazji różnych projektów.
Chciałabym aby Huge Thing nie był dla twórców startupów, naszych partnerów, mentorów i zespołu jedynie przystankiem na drodze rozwoju, ale miejscem do którego mogą wracać. I muszę przyznać, że dobrze słyszeć w czasie rekrutacji (również poza nią) od różnych osób, że nas znają, z zaciekawieniem obserwują co robimy i to właśnie u nas chcieliby pracować. Ale z drugiej strony cały czas myślę, że mamy sporo nowych przemyśleń i pomysłów, ciągle się zmieniamy i prawdziwy sukces przed nami.